„Kiedy będziemy deszczem”

„Kiedy będziemy deszczem”

 

 

Dominika van Eijkelenborg

 

 

 

 

 

 

-03 listopad 2021-

 

 

 

 

Czeka Was bardzo życiowa opowieść, której okłada i opis z tyłu mogą zmylić czytelnika! ️Jest to ciekawa powieść obyczajowa – można też przyporządkować ją pod literaturę piękną – z małą domieszką thrillera, a ja nastawiałam się na dobry thriller, który będzie trzymał w napięciu, dlatego słabszy odbiór tej książki przeze mnie. Historia ta będzie opowiadała o życiu Ingi, żony i matko dwójki dzieci, którą rutyna dnia codziennego zaczęła przytłaczać. Poznamy jej historię od samego początku, a dokładnie od dnia w którym pierwszy raz zobaczyła swojego męża, aż do dnia zaginięcia. Większość fabuły będzie właśnie skupiać się na zagłębieniu się w jej życie, opowieść ta będzie ciekawa i bardzo realna jednak momentami zwyczajnie mnie nużył brak akcji i rozciąganie zbytecznie scen, które jak dla mnie mało co wnosiły do biegu akcji. Książka ma ponad 500 stron, więc jest to niezły grubasek, w którym niestety akcja nie trzyma za bardzo w napięciu, chyba że weźmiemy pod uwagę sam początek i koniec… wyłącznie, to tak fakt się działo, jednak to wszystko było jak dla jakby tylko tłem do ukazania życia kobiety, która zagubiła się w małżeństwie i macierzyństwie; kobiety, która pragnie zmian, emocji i spełnienia… te wątki będą tutaj wiodły prym.

Dziękuję
wydawnictwu Kobiecemu za współpracę  – skrót z mojego 

Dziś mam dla Was nowość od wydawnictwa Kobiecego oraz Dominiki van Eijkelenborg zatytułowaną „Kiedyś będziemy deszczem”.

„Labirynt tajemnych tuneli wykopanych tuż pod podłogą pałacowych korytarzy, które same wykopałam”.

Inga jest żoną i matką dwójki dzieci, która nagle znika! Mąż zgłasza jej zaginięcie, nie wie co się stało. Ich życie było spokojnie i bardzo przewidywalne, nic nie zwiastowało tragedii według niego… a jaka była prawda? Poznamy historię tej dwójki od samego początku. Narracja będzie wielowątkowo jednak prym będzie wiodła Inga, która przedstawi Wam początek znajomości z Marcem, aż do dnia zaginięcia.

„Pragnęła go wyrwać, usunąć, sprawić, by ból, który jej zadawał, ustał”.

Inga odsłoni przed Wami całe swoje życie, abyście mogli ją zrozumieć i zagłębić się w jej emocje. A co do emocji, jednak mi ich tutaj zabrakło, dostałam dobry opis kobiety, która czuje się przytłoczona życiem codziennym i rodzicielstwem, wszystko to jest bardzo realnie opisane, jednak zabrakło tego czegoś… Jej życie momentami mnie nużyło przez zbyt długie opisy scen, które jak dla mnie nie wnosiły nic sensownego do opowieści. Jak kocham psy, to tutaj jego szkolenie i wszystko z tym związane w pewnym momencie już mi przeszkadzało zwyczajnie. Akcja była, jednak jakaś taka lekko mdła i nie potrafiłam wciągnąć przez to w fabułę.

„… nie była słaba. Była smutna takim dziwnym, cichym smutkiem, który przyciągał go jak magnes”.

W tej recenzji nie mogę Wam za dużo zdradzić bo odkryję wtedy większość fabuły. Jednak mogę Wam napisać, że końcówka przysporzy sporo emocji i po tak spokojnej treści przez ponad 400 stron, zadziwi swoim biegiem i zszokuje. Czasem jedno zrządzenie losu sprawia, że całe nasze życie się odmienia i nigdy nie będzie już takie samo. Inga przekona się o tym na własnej skórze, jednak czy ta zmiana będzie tą której oczekiwała od życia?!

„Ci, którzy usilnie próbują udawać, że zakochują się w jakikolwiek inny sposób, że ich miłość jest bardziej wyrafinowana, są żałośni”.

Ta historia to jak dla mnie obszerna historia obyczajowa, lub literatura piękna, thriller jest tutaj dodatkiem, nie skupiamy się na zaginięciu bohaterki, lecz na jej życiu, przeżyciach i tym jak się w nim czuje. Myślę, że sporo kobiet, matek odnajdzie w tej opowieści swoje życie. Jest to ciekawa książka, która jest dla mnie ciut za długa i brakło mi w niej więcej emocji oraz rozwinięcia szczerzej wątku z początku, czyli zaginięcia.

„W głowie dźwięczała jej myśl. Kara”.

 

5/10

 

 

Brak komentarzy

Dodaj komentarz